o Tadku Majewskim
fot. Joanna Dragon
Tadziu Majewski urodził się 3 czerwca 1942 roku w Krakowie. Po ukończeniu technikum mechanicznego rozpoczął studia na Wydziale Odlewniczym AGH, ale ważniejsza od studiów stała się dla niego turystyka i działalność w SKPG (wtedy jeszcze noszącym nazwę Koła Przewodników Studenckich, a później Studenckiego Koła Przewodników Turystycznych).
Należał do tych, którzy jako jedni z pierwszych uzyskali państwowe uprawnienia przewodnika beskidzkiego w 1963 roku. Jednak nie prowadzenie grup było jego żywiołem i chyba nigdy nie prowadził odpłatnie żadnej grupy. Najpełniej realizował się w pracy organizacyjnej. Energia i pomysłowość Tadka zaowocowały szybko organizacją różnych imprez, które inicjował, zarażając swoją energią i pomysłowością innych. Wiele tych imprez i rajdów przeszło do historii Koła, jak np. „Czarci Sabat” odbyty w Jaskini Wierzchowskiej, Ogólnopolski Rajd 1000-lecia Państwa Polskiego, którego Tadziu był kierownikiem, a wspaniałe zakończenie miało miejsce w Niedzicy, czy też pieczenie barana w Ojcowie. Organizował almaturowską Akcję Lato i dla jej obsługi wymyślił lokalizację baz namiotowych na Lubaniu i Gorcu. Bazy te powstały odpowiednio w 1967 i 1968 roku. Również zasługą Tadzia były pierwsze oficjalne stroje kołowe – koszule szyte z bordowego sztruksu (dopiero wiele lat później zrealizowano jego pomysł swetrów kołowych) oraz blacha kołowa, którą zaprojektował Janusz Trzebiatowski.
W uznaniu zasług nadano mu blachę SKPG nr 1, mimo że nie był wtedy najstarszym członkiem Koła. W 1966 roku został prezesem SKPG, a wcześniej, bo w 1963 roku został dożywotnim prezesem powołanego przez siebie Wielce Ekskluzywnego Klubu Yaźwieca. Jego pomysłem były też przewodnickie sympozja krajoznawcze. On także zapoczątkował organizację kolejnych „leć” Koła, z których pierwsze odbyło się w 1965 roku na Leskowcu.
Na zdjęciu Tadek Majewski drugi od lewej.
Nie sposób wymienić wszystkich inicjatyw Tadzia. Niech odzwierciedleniem jego inwencji będzie fragment tekstu jednej z kołowych szopek autorstwa Miłki Mroczkowskiej:
To nagłym to wolnym ruchem
Kręcę wszystkich moim duchem!
Milion pomysłów płynie, a w każdym pomyśle
Ton ja rysuję, plan główny kryślę…
Patrz, oto coraz nowe pomysły wcielam w czyny
A lud mój wierny robi, co kazuję,
Ich kaprysy, ich chęci od lat odgaduję…
Dziś mój zenit – ze szczytu Turbacza
Widok na niebo się roztacza!
Czuję – rodzi się pomysł nowy,
Kosmiczny i atomowy –
Mam myśl, może ktoś z was, dzieci,
Ze szczytu Turbacza w kosmos poleci?…
Powyższy tekst jest także dowodem na to, że Tadziu wyjątkowo potrafił zjednywać sobie ludzi i zarażać ich swoim entuzjazmem. Wszystkim udzielał się jego humor, pogoda ducha, ujmował innych swoim wdziękiem i … wadami, bo przecież w papierach miał często bałagan, zarówno w czasie swojej pracy jako wicedyrektor „Almaturu”, jak i w czasie kierowania Ochotniczym Hufcem Pracy w Bochni, kiedy to okazał się wspaniałym wychowawcą często przecież trudnej młodzieży. Ale czy te wady były ważne, skoro jego sposobem na poranny pociąg było nocne imprezowanie i zasypianie w momencie, gdy należało już wychodzić? Wcześniej czy później był przecież następny pociąg.
Najbardziej był Tadziu szczęśliwy, gdy mógł komuś pomóc, zawsze bezinteresownie. Jeszcze kilka miesięcy przed śmiercią sam przyjmował w swoim mieszkaniu w Bochni w czasie Światowych Dni Młodzieży małżeństwo z Hiszpanii. Był z tego dumny, bo jeszcze raz mógł zrobić coś dla innych.
Powalił go nawrót choroby nowotworowej. Odszedł od nas 14 marca 2017 roku. Pochowany został na Cmentarzu Komunalnym w Bochni-Łychowie. W nekrologu napisaliśmy: „Odszedłeś zostawiając ślad dobra w sercach wielu ludzi”.
~ Leszek Ogórek
fot. Natasza Figiel